Policyjne lato - kapelan policji

Idź do spisu treści

Menu główne:

Policyjne lato

Przy kominku
 

Policyjne lato to wiele treści: podniosłość Święta Policji, radość wakacji, zwielokrotnione zadania, także czas wspomnień o tych, których już nie ma, bo w służbie położyli dar największy — życie.
Zmieszczona w jednym zdaniu wielorakość przypomina kobierzec zapuszczonej łąki, gdzie rozmaitość kwiecia, które chciane, czy nie, jednak zawsze dodaje kolorytu, wnosząc coś do pełni obrazka.
Mój tegoroczny, osobisty — co jednak nie znaczy prywatny — obrazek policyjnego lata zapisywał się przestrzeniami Warszawy, Cieszyna, Bielska, Katowic, znowu Warszawy, Cieszyna i Bielska, wreszcie Będzina i koszar prewencji, a spis to bynajmniej niepełny.
Skoro wskazane zostały miejsca, wspomnieć należałoby treści. Zatem 25 czerwca w Kościele Św. Krzyża w Warszawie wspomnienie śp. gen. Marka Papały w intencjonalnym nabożeństwie; lipiec przynosi kolejkę policyjnego świętowania w różnych miejscach i treściach od lokalnych akademii po oficjalność uroczystości na Placu Piłsudskiego i podniosłość nabożeństwowych przeżyć w Cieszynie i Bielsku; sierpień — znów pełne refleksji wspomnienia w Będzinie i przysięga policyjnej młodzi w katowickich koszarach prewencji.
Pomiędzy terminami i miejscami przestrzenie kilometrów i godzin spędzonych za kierownicą starej mazdy „efki” i ta wielka nadzieja, że poustawiane po drogach cuda techniki może nie były zbyt gorliwe i dziur w portfelu i punktach nie spowodują.
Ważne zaś jest to policyjne świętowanie z
najróżniejszych względów. Po pierwsze dla istotnego słowa dziękuję, które potrzebne przede wszystkim społeczeństwu, by je skierować do Was mogło, choćby tylko za naszym /kapelanów/ oraz samorządowców pośrednictwem, bo człowiekowi dobrze, gdy uświadamia sobie, że jest ktoś, kto go pilnuje i może nie tylko przed zewnętrznym zagrożeniem... Druga ważność to okazja do podsumowań, nagród i awansów... Wreszcie czas spotkań w krainach: tysko-żywieckiej – Bielsko, i brackiej – Cieszyn, gdzie rodzi się przyjaźń i pogłębia więź, gdzie w spokojnej refleksji bywają podjęte moralne dylematy, którym – choć nie miejsce i czas, by tu zostały rozwiązane – dobrze robi, że doszły do głosu, może łatwiej niż przy konfesjonale, czy w czas odprawy i może mniej zobowiązująco, za to bardziej kreatywnie.
Na Placu Piłsudskiego w Warszawie, a po kilku tygodniach na placu apelowym katowickich koszar młodzi chłopcy z oddziałów prewencji wypowiadają rotę przysięgi, ja zaś, słuchając fragmentu o narażeniu życia, myślę o tym jak słowo potrafi się materializować, że im mniej często, tym mocniej, dotkliwiej. Myślę o oficerach, aspirantach, sierżantach, tych których świece ktoś ułożył w kształt krzyża w kościele i o tym, że chrześcijanin nie żyje tylko w ludzkiej pamięci, ale przede wszystkim żyje w Chrystusie... i o tym jak nieraz trudno przychodzi uczyć się tego nowego wymiaru serdeczności...
Przy kominku piszę zazwyczaj o rodzinie, o małżeństwie. Dziś poszło inaczej, torami innej refleksji chodziły palce po klawiaturze. W stronę Waszych domów chcę jednak skłonić myśl życzeń – by je lato ogrzało wraz z iskrą Bożej miłości, by Wam były zacną przestrzenią nie tyle odreagowania, co regeneracji sił... zatem miłości, bo jak pisze apostoł Paweł: największa, a przy niej wiary i
— wiele, wiele ciepła na codzień.

Konik T., Przy kominku, Słowo nadziei 13-4/2004

 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego