Co nas w życiu pcha
Siłą napędzającą naszą motywację są nasze potrzeby. Innymi słowy motywy wynikają z naszych potrzeb. Usystematyzował je amerykański psycholog Maslow, przedstawiając tzw. wieżę potrzeb.
Pierwszy stopień obejmuje podstawowe potrzeby zapewniające przetrwanie.
To w zasadzie Hamletowskie być albo nie być. Zawiera się tu całe życie popędowe, np. oddychanie, przemiana materii itp. Ale jest również rzadko uświadamiana podstawowa potrzeba dotyku.
Człowiek pozbawiony wystarczającej ilości kontaktów cielesnych, może okazywać symptomy chorobowe. Dotyk jest pierwszym zewnętrznym bodźcem jaki otrzymujemy w życiu. Uspokajające znaczenie dotyku ma tak ogromne znaczenie, że w sytuacjach jego braku dotykamy się sami. Lęk, poczucie niepewności czy zagubienia sprawiają, że skrzyżowanymi ramionami obejmujemy własne ciało, często przy tym wykonując głaszczące ruchy.
Drugi stopień obejmuje potrzeby związane z bezpieczeństwem.
Jeżeli wiemy gdzie aktualnie znajdujemy się, z trudem będziemy mogli rozpoznać tę potrzebę, ale pomyślmy tylko, jak dotkliwe emocje może przeżyć człowiek, który się zgubi np. w czasie mgły albo gdy w środku nocy zbudzimy się i stwierdzimy, że nasz zegarek przestał chodzić. Z potrzebami bezpieczeństwa łączy się potrzeba orientacji – wiedzy na temat kim jestem, jak można i jak powinno się zachowywać. Pragniemy posiadać wiedzę, która mogłaby być pewna; w tym kontekście należy rozpatrywać wiele despotycznych zachowań w życiu codziennym, gdy naszej potrzebie bezpieczeństwa zagraża fakt, iż ktoś inny ma rację i że nie będziemy już mieli pewności, że to co wiemy, jest zgodne z prawdą. Pragniemy mieć również pewność co do własnej przyszłości. Przedłużające się stany niepewności dotyczące naszej sytuacji zawodowej (zredukują czy nie zredukują, zwolnią czy nie zwolnią) niosą ogromny ładunek frustracji związany z potrzebą drugiego poziomu hierarchii.
Trzeci stopień stanowią potrzeby socjalne.
Człowiek jest istotą społeczną. Chcemy komunikować się z innymi, spędzać czas w grupie. Potrzebujemy innych, by nie tracić pogody ducha i zdrowych zmysłów. Każdy zawsze potrzebuje KOGOŚ. Nie można nie mieć ani partnera, ani dzieci, ani przyjaciół i nie doznawać bólu samotności. Można jednak mieć partnera, dzieci, przyjaciół – i być samotnym.
Rośnie liczba ludzi samotnych w tłumie. Zajęci mnożeniem atrakcji umilających życie, zaniedbujemy bliskie związki z ludźmi. Gdy wszystko idzie dobrze nie odczuwamy braku przyjaciół. Dopiero w trudnych chwilach, zwykle na starość, doznajemy przejmującego uczucia osamotnienia. Bliskie i trwałe związki między ludźmi to „towar” coraz bardziej deficytowy.
Czwarty stopień ma związek z uznaniem, statusem, sprawowaną władzą.
Sukcesy są potrzebne do życia jak tlen i witaminy. Poprawiają nastrój, podwyższają poczucie własnej wartości, zwiększają szanse uzyskania kolejnych osiągnięć, a nawet korzystnie zmieniają fizjologię. Człowiek wywodzący się z naszych kręgów kulturowych ma na ogół dobrze zaspokojone potrzeby pierwszego stopnia, podczas gdy równocześnie odczuwa wiele braków w zaspokojeniu potrzeb drugiego i trzeciego stopnia. Deficyt ten zmusza go do znacznie mocniejszego zaangażowania się na stopniu czwartym.
Dotykamy tutaj bezpośrednio poczucia własnej wartości. Człowiek mający poczucie, że jest wystarczająco wartościowy, nie będzie skłonny podejmować dodatkowych wielkich wysiłków, by w oczach innych wydać się jeszcze bardziej wartościowym. Nie będzie się przechwalał ani kłócił o sprawy, które przyniosłyby mu lepszą pozycję. Nie będzie czuł się pokrzywdzony, gdy koledze z firmy przydzielone zostanie miejsce do parkowania, jemu zaś nie. Podobnie nie będzie przypominał, że ma tytuł doktora lub stopień komisarza, gdy o tym nie będziemy wiedzieć lub zapomnimy użyć tego tytułu. Nie będzie uciekał wani w pracę, ani nie będzie próbował na innych zrzucić swoich obowiązków.
Nasza paramilitarna instytucja zatrudnia wielu, którzy pracują z okrzykiem na ustach: „Władzy!”. Żądzy władzy ulęgają najczęściej ludzie o słabej osobowości, nie mający poczucia własnej wartości. Aby je zyskać, muszą czuć się ważni. Dążą do władzy po to, by pokazać innym, że coś znaczą, że po coś są. Może nie sprawdzają się w innych rolach, np. męża czy ojca. Rządząc chcą wyrównać poczucie własnej niższości lub po prostu panować.
Piąty stopień jest związany z samoaktualizacją i samorealizacją.
Kierujemy się na tym poziomie do spraw, które sprawiają nam przyjemność i radość – muzyki, sztuki, literatury itp. Nasza współczesna kultura jest kulturą posiadania i znaczenia. Posiadanie i znaczenie stały się miernikiem wartości człowieka. Jeśli dodamy do tego mnogość ciągle udoskonalonych przedmiotów materialnych, których pragniemy, wierząc, że dadzą nam szczęście – to wtedy wpadamy w krąg zależności, wydawałoby się bez wyjścia. Przypomina się historia októry leżąc na plaży wygrzewał się w słońcu, paląc fajeczkę. Tymczasem pewien biznesmen zachęcał go do wytężonej pracy: „Rybaku, dlaczego tak bezczynnie leżysz, gdy twoi koledzy łowią ryby. Wypłyń w morze ipracuj; będziesz mógł się bogacić, kupować coraz lepsze lodzie i kutry i w końcu będziesz mógł odpoczywać”. Rybak odparł: „A jak pan myśli, co ja teraz robię?”
Nie trać w swoim życiu czegoś, czego później nie dogonisz.
Beata Skorek