kapelanpolicji.pl
Przejdź do treści

Jedyna pewna

W życiu i służbie

Jedyna pewna spuścizna.

W Biblii mojego Dziadka, na wewnętrznej stronie okładki, napisane są wersety: Wierny jest Bóg. 2.Kor 1,18. Gdy proroctwo ustaje, lud bywa rozproszony, ale kto strzeże Zakonu, jest błogosławiony. Prz 29,18. Dlaczego o tym piszę, jeśli chcę skupić się na roli Biblii w moim życiu?

Otóż, hasło przywołuje w mojej pamięci wrażenie, jakie na mnie zrobił kontakt z Pismem Świętym będącym własnością dr. Jana Kubisza, mego Dziadka. Spędził on sześć lat okupacji w Warszawie. Był majorem AK, brał udział w powstaniu warszawskim. Biblię traktował jako pokarm codzienny. Pod datą 10 lutego 1943 roku napisał: "Najdroższej mojej Córeczce, jako jedyną pewną spuściznę, ku wiernemu używaniu, wśród obfitego Błogosławieństwa Bożego, tę księgę ksiąg, wraz z błogosławieństwem ojcowskim - ofiaruje Ojciec." Biblia dotarła do Cieszyna, do rąk mojej mamy w maju 1945 roku. Księga ksiąg. Jedyna pewna spuścizna.

Minęło wiele lat. W moim ręku znalazła się Biblia innego formatu i współczesnego tłumaczenia, prezent mojego męża w dniu zdania przeze mnie egzaminu kościelnego. Przy dedykacji ważny werset: W każdej modlitwie i prośbie zanoście modły i za mnie, aby mi, kiedy otworzę usta moje, dana była mowa do śmiałego zwiastowania Ewangelii Ef 6,18-19.

Do wyobraźni przemawia znane, oryginalne porównanie Lutra: "Biblia jest jak wielki las, w którym stoi wiele różnych drzew; można z nich zrywać najróżniejsze owoce. W Biblii mamy moc pociechy, nauki, ostrzeżeń, obietnic i gróźb. I nie ma w tym lesie drzewa, z którego bym nie potrząsnął i nie strącił z niego kilku jabłek czy gruszek."

Pierwsze duchowe owoce, którymi się zachwyciłam, były łakomie przeze mnie czytane z kart Biblii, towarzyszącej Janowi Kubiszowi w latach II wojny światowej. Zachłyśnięcie się tekstem biblijnym miało charakter poznawczy, dotyczący życia kogoś bliskiego, kto już odszedł, a kto pozostawił po sobie ślad w postaci notatek na marginesie i podkreśleń. To wciąż jest na nowo odkrywana kopalnia wiedzy o wpływie Biblii na życie człowieka w ekstremalnych warunkach wojny.

Kolejne owoce - jabłka i gruszki - jak powiedziałby Luter, zaczęłam smakować już w dorosłym życiu, w mojej małej Biblii otrzymanej pamiętnego dnia 11 października 1978 roku. Z rzadka stosuję podkreślenia, częściej znaczki i daty, które są zapisem zetknięcia się Bożego Słowa z konkretną sytuacją: trudną lub smutną, albo radosną i wyjątkową. Jest to mój osobisty szlak przez gąszcz Bożych obietnic. Lecz pomiędzy datami znajdują się obszary szarej codzienności. Aby ją znieść, trzeba doświadczyć miłości, innymi słowy: aby poradzić sobie z życiem, potrzeba ciągłego doświadczenia więzi z Bogiem. Można tego dokonać poprzez lekturę Pisma Świętego.

Początkowo czytałam Biblię, bo uważałam, że jest to obowiązek świadomie wierzącego chrześcijanina. Zrywałam owoce bardziej z pomocą woli, niż z potrzeby serca. Nie umiem wskazać konkretnej daty, ani jakiegoś miesiąca czy roku, gdy nastąpiła zmiana mojego nastawienia. Od wielu, wielu lat czytanie Biblii jest moim codziennym odkrywaniem Boga, jest czasem pokuty i świadomości własnej klęski, a równocześnie doświadczenia mocy miłości Bożej. Mimo znajomości Bożego Słowa wciąż odkrywam nowe, żywe owoce, które napełniają mnie Bożym pokojem i Jego błogosławieństwem. Nie rządzi tu ślepy przypadek, ani pobożna naiwność. Jestem przekonana, że przez Słowo z Biblii Bóg rozmawia z człowiekiem.

Wrócę do porównań Lutra, Reformator nazwał Biblię stajenką, w której leży Zbawiciel. Dlatego Biblia jest w całym tego słowa znaczeniu przedmiotem użytkowym. Należy sięgnąć po nią, by spotkać Jezusa Chrystusa. Reformacyjne hasła: sola scriptura, solus Christus, sola gratia et fide, solum verbum - to powrót do źródeł, których moc daje siłę do życia w miłości i w postawie dziecka Bożego.

Codziennie uczę się tego na nowo. Czasem przypominam słabe, zranione, zalęknione pisklę, z rzadka odważnego człowieka. Zawsze żyję świadomością Bożej obecności. Biblia jest tego potwierdzeniem. Moje konfirmacyjne Słowo nie bez przyczyny rozpoczyna się od zwrotu NIE BÓJ SIĘ. Ponieważ jestem bojaźliwa, Bóg stale posila mnie Izajaszowym słowem: Nie bój się, bom Ja zą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim. Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej. Iz 41,10.

Biblia jest moim przewodnikiem. Jest nieodzownym towarzyszem w podróży. Cieszę się, że miłość do NIEJ przekazałam moim dorosłym już dzieciom. W dniu ich konfirmacji wpisałam im tę samą dedykację, którą niegdyś mojej mamie napisał jej ojciec. Księga ksiąg. Jedyna pewna spuścizna.

Pismo Święte mówi:
czas na ciszę i czas na mowę.
naucz mnie ciszy pokory, ciszy mądrości
miłości, ciszy doskonałości,
która mówi bez slów, ciszy wiary.
naucz mnie ciszy mego własnego serca,
mógł słyszeć ciche poruszenie Ducha Świętego we mnie
czuć głębie, które są z Boga.
/Modlitwa Frankfurcka/

Aleksandra Błahut-Kowalczy

Wróć do spisu treści